Nadszedł dzień wyjazdu. Spakowani wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy na lotnisko. Lot trwał niemiłosiernie długo. Większość czasu przespałam i nie tylko ja, bo ledwo co samolot wystartował Zayn już spał. Tak jak i reszta zespołu. Najdłużej z nas trzymał się Niall. Nie muszę mówić dlaczego sami wiecie. Po 12 godzinach wreście byliśmy na miejscu. Hawaje, cały tydzień wylegiwanie się na słońcu. To jest to.
Zajechaliśmy przed niewielki jednopiętrowy, biały domek. Weszliśmy do środka i oniemiałam z zachwytu. Wewnątrz było przepięknie, chyba jeszcze ładniej niż na zewnątrz. Wszystko urządzone nowocześnie. Na wejściu niewielki korytarz z szafą po jednej stronie i drzwiami do łazienki po drugiej. Dalej znajdował się ogromny salon połączony z kuchnią. Ściany miały koloru jasnego beżu, meble białe i czerwona kanapa stojąca na środku. Po jednej i drugiej stronie mieściły się drzwi do następnych pokoi. Natomiast na wprost przez duże przesuwane, szklane drzwi rozciągał się wspaniały widok. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Plaża ze złotym piaskiem i błękitny ocean. Zafascynowałam się nim. Stałam na środku pomieszczenia i gapiłam się ślepo w ocean. Nagle z rozmyśleń wyrwały mnie krzyki.
- ja biorę ten pokój - krzyknął Niall
- nie bo ja - powiedział Louis
- ty weź ten obok
- zamknijcie się - wrzasnęłam - nie możecie zachować się jak normalni ludzie tylko kłócicie się jak dzieci o zabawkę
- to niech usunie się z tego pokoju, pierwszy go zaklepałem - rzekła Niall
- a właśnie, że nie
- spokój! nie mam już do was siły. Jesteście niemożliwi, aby o pokój się kłócić do czego to doszło.
- ale...
- nie przerywaj mi. Posłuchajcie mnie teraz uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać i żadnych tu pretensji nie chcę słyszeć. Ja z Harrym bierzemy jeden pokój, Liam i Zayn mają po jednym a wy będziecie mieli pokój wspólnie. No chyba, że chcecie spać osobno to dla jednego zostaje kanapa.
Westchnęłam, złapałam za walizki i udałam się do swojego tymczasowego pokoju. Jeżeli chodzi o resztę to chyba zrobili to samo, bo zrobiło się cicho. Wyciągnęłam z walizki granatowy strój kąpielowy, szotry, biały top i japonki. Poszłam do łazienki się przebrać. Po kilku minutach byłam gotowa, chłopaki również. Po drodze zabrałam ręczniki, torbę i ruszyliśmy na plażę. Chłopacy rozłożyli koc i pobiegli do wody. Zdecydował, że dzisiejszy dzień spędzę na opalaniu się. Trzeba przecież wykorzystać świetną pogodę. Nie wrócę z wakacji blada. Wyjęłam z torby olejek do opalania i zwróciłam się do Zayna
- posmarujesz mi plecy - pomachałam przed nim olejkiem
- nie możesz poprosić kogoś innego
- jakbyś nie zauważył to nikogo tu nie ma wszyscy są w wodzie. Zostałeś tylko ty
- ok - odparł zrezygnowanie
Położyłam się na brzuchu a Zayn zaczął wcierać we mnie olejek. Po chwili mogłam opalać się do woli. Nie minęło dużo czasu a poczułam na sobie zimne dłonie.
- aaa - krzyknęłam. Odwróciłam się i ujrzałam Harrego jak pochyla się na de mną i cwaniacko się uśmiecha.
- nie żyjesz Styles - wrzasnęłam i zerwałam się z miejsca. Zaczęłam go gonić po całej plaży. Reszta tylko obserwowałam i tarzała się ze śmiechu. Uciekł do wody a ja za nim. Na wzajem się ochlapywaliśmy. Nagle złapał mnie w pasie i wziął na ręce.
- co ty wyprawiasz? Puść mnie - krzyknęłam, ale on mnie nie słuchał tylko szedł przed siebie
- umiesz pływać? - spytał
- tak
- to nie musisz się bać
Wierciłam się, wyrywała, ale to nic nie dało. Był silniejszy ode mnie.
- Harry! puszczaj - powiedział po chwili
- jak sobie życzysz - odparł i puścił mnie prosto do głębokiej wody. nie zdążyłam nic krzyknąć, bo byłam już pod wodą. Szybko wynurzyłam się i bez słowa ominęłam Harrego i skierowałam się na brzeg.
- Kate, no już nie obrażaj się - złapał mnie od tyłu i przytulił. Wyrwałam się z jego uścisku i pognałam na koc.
- przepraszam nie chciałem cię wystraszyć - powiedział siadając koło mnie
- ale to zrobiłeś
- Kate kochanie wybacz mi. Przecież to był tylko żart
- przez taki żart mogło mi się coś stać - rzekłam z założonymi rękami na klatce piersiowej. Ten bez zastanowienia przygniótł mnie swoim ciałem i zaczął łaskotać.
- i co teraz powiesz, wybaczysz mi, bo inaczej nie przestanę
- dobrze...wybaczam...ci...tylko...przestań - mówiłam przez śmiech. Harry przestał i wyciągnął rękę aby pomóc mi wstać.
- wariat - powiedziałam i walnęłam do w ramię
- ale kochany wariat - odrzekł
- tak - pocałowałam go namiętnie. Ten tylko uśmiechnął się.
Resztę dnia wygłupialiśmy się, śmialiśmy i graliśmy w siatkę. Gdy się ściemniało zebraliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy do domu, gdzie zjedliśmy obfitą kolację i udaliśmy się spać.
____________________________________________________________________
super ;) słodko na koniec ;p podoba mi się ;) czekam na następny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńniektórzy nie komentują bo im sie nie chce, ale na pewno czytają ;p
No fajny fajny rozdział ;) choć krótki jak dla mnie bo uwielbiam dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugie ;d ale miło się czyta Twojgo bloga ;)
OdpowiedzUsuń~Eve
Czytam i komentuje :P jak dla mnie trochę krótki rozdział:P
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na bloga :) http://fifi1d.blogspot.com/
Właśnie weszłam na twojego bloga, ale już nadrobiłam wszystkie zaległości i jestem na bieżąco. Blog jest po prostu świetny, a rozdział bardzo mi się podoba. Gdybyś miała wolny czas zajrzyj też to mnie timespentwithboys.blogspot.com xxx
OdpowiedzUsuń