niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 9

Zatrzymaliśmy się w Los Angeles w moim domu, który kupiłam przed wyjazdem w trasę koncertową. Zamierzałam razem z Joe zamieszkać w nim po powrocie, ale do tego nie doszło i dom stoi pusty. Dlatego zaproponowałam Paulowi, aby chłopaki mieszkali tu na czas pobytu. Po co ma rezerwować dla nich pokoje w hotelu.
Chłopaki rozgościli się jak u siebie. Niall zniknął w kuchni, chociaż ostrzegałam go, że w lodówce i tak nic nie znajdzie, Louis rozsiadł się w salonie, Liam i Zayn poszli zwiedzać dom a my (jak to ładnie brzmi "my") staliśmy w korytarzu w tuleni w siebie.
- chodźmy do reszty - powiedziałam do Hazza
Złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Gdy już wszyscy się za klimatyzowali i zajęli pokoje, w których przez najbliższe dni będą spać udaliśmy się do wyjścia. Oni wsiedli do taksówki i pojechali na próbę przed dzisiejszym koncertem, a ja moim Jeepem pojechałam do domu Joe zabrać z tamtąd wszystkie swoje rzeczy.
Zajechałam pod dom, który nie dawno był też moim. Zgasiłam silnik i szczerze bałam się wysiąść z samochodu, a raczej to spotkania z nim. Nie wiedziałam czy już wrócił i czy jak wejdę do środka to nie zastanę go siedzącego w salonie, nie mówiąc o reszcie. Zebrałam się w końcu w sobie i wyszłam z auta. Drzwi były zamknięte. Odetchnęłam z ulgą. To znaczy, że nikogo nie ma w domu. Mam szczęście - pomyślałam. Otworzyłam drzwi i zauważyłam, że nic się nie zmieniło. Nie byłam tutaj od ponad pół roku, a wszystko stało na swoim miejscu. Skierowałam się na górę do swojego "byłego" pokoju. Wyciągnęłam walizki i zaczęłam się pakować. Spakowałam jedną walizkę, potem drugą, trzecią, aż wyszło ich pięć. Pozostałe rzeczy (nie ubrania) wpakowałam do kartonów.
Znosząc ostatnią walizkę usłyszałam jak drzwi się otwierają i ktoś wchodzi do domu. Przerażona stałam na schodach i czekałam aż ten ktoś wejdzie do środka. Momentalnie zobaczyłam Nicka a on mnie. Nie wiedziałam co zrobić.
- hey - powiedział
- hey - odpowiedziałam niepewnie
- dawno się nie widzieliśmy, co ty tu robisz?
- zabieram swoje rzeczy
- czyli to jednak koniec nie ma nadziei
- nie ma, a teraz przepraszam spieszę się - rzekłam i skierowałam się do wyjścia. Nick wyszedł za mną.
- gdzie zamierzasz teraz mieszkać? - spytał
- w Londynie
- nie możesz tego przemyśleć, zrozum że on nic złego nie zrobił
- już go tak nie broń, wiem że jest twoim bratem, ale i tak to niczego nie zmieni. Między mną a Joe wszystko skończone
- nie możesz dać mu drugiej szansy Kate - powiedział błagalnym głosem
- Nick! Zrozum on zranił mnie potem zerwał ze mną i to przez telefon nie tłumacząc dlaczego. Postaw się na moim miejscu i powiedz czy nie postąpiłbyś tak samo - krzyknęłam
- może i masz rację, ale chociaż porozmawiaj z nim
- nie chcę mieć z nim nic wspólnego, pa
Wsiadłam do samochodu cała się trząść i odjechałam. Momentalnie wszystko wróciło. Wspomnienia związane z nim. Jedna łza spłynęła mi po policzku. Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam przecież to już przeszłość, wszystko skończone. Teraz jestem szczęśliwa, mam wspaniałego chłopaka jakim jest Harry.
Usłyszałam dzwoniący telefon. Otarłam łzę, wyciszyłam się i odebrałam.
- cześć
- hey, jesteś już w L.A.? - spytała Amelia
- tak już jestem
- to kiedy się spotkamy?
- możemy nawet zaraz powiedz tylko gdzie
- może w centrum handlowym, bo akurat jestem w nim
- dobrze będę za jakieś pół godziny
- ok, do zobaczenia pa
- pa

***30 minut później***


Zaparkowałam samochód i weszłam do centrum. Zobaczyłam w oddali idącą Amelię.
- cześć, tęskniłam za tobą - powiedziała przytulając mnie
- cześć kochana, ja też tęskniłam
- idziemy na jakąś kawusię musisz mi opowiedzieć co się u ciebie działo
- obowiązkowo
Zaszłyśmy do Starbucksa. Zamówiłyśmy kawę, coś słodkiego i siadłyśmy do stolika. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym przez dobra godzinę.
- może pójdziemy na małe zakupy, co ty na to? - spytałam
- no jasne, miałam to samo zaproponować - odparła
Po sklepach chodziłyśmy z trzy godziny jak nie więcej. Kupiłam kilkanaście bluzek, dwie pary butów i spodnie, zaś Amelia kupiła błękitną sukienkę, również buty i parę t-shirtów.
Pożegnałam się z przyjaciółką i udałam się do samochodu. Była równa 18, więc miałam dwie godziny do koncertu chłopaków.

Zatrzymałam się na podjeździe przed domem. Zabrałam walizki, potem pudła i zaniosłam do środka. Dom był pusty. Zatem chłopacy są już w hali koncertowej. Wzięłam ubrania przygotowane wcześniej i poszłam do łazienki się odświeżyć. Po pół godzinie byłam gotowa. Ruszyłam na koncert.
Gdy weszłam do środka oni stali już gotowi przed wejściem na scenę. Słychać było jak zbiera się publiczność.
- jesteś w końcu, myślałem, że się już nie pojawisz - powiedział Niall, kiedy do nich podeszłam
- to źle myślałeś, przecież nie mogłabym tego przegapić - powiedziałam w między czasie całując Harrego
- za 5 minut zaczynacie - krzyknął jakiś facet
Rozległy się pierwsze dźwięki "What makes you beautiful" a chłopacy wbiegli na scenę.
- powodzenia - krzyknęłam za nimi
Oni weszli na scenę a fani zaczęli piszczeć na ich widok. Zaśpiewali "One thing", "More than this", "Up all night". Po dwóch godzinach koncert się skończył. Wszyscy poszliśmy do garderoby.
- podobało się? - spytał się Hazzy
- byliście świetni
Po wszystkim udaliśmy się na lotnisko. Pożegnałam się z całą piątką i skierowałam się do samolotu lecącego do Polski.
____________________________________________________________________

  Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że wam się rozdział podoba i przepraszam jeżeli są w nim jakieś błędy.

A teraz z innej beczki. Jest już kolejny rozdział, pod którym nie ma żadnego komentarza. Bardzo was proszę czytacie to zostawiajcie po sobie ślad. Wtedy mam pewność, że moja praca nie idzie na marne a wiem, że ktoś tutaj zagląda i to sporo osób. Nie chcę was straszyć, ale jak tak dalej pójdzie to będę zmuszona zakończyć tego bloga.


3 komentarze:

  1. nigdy w życiu nie kończ tego bloga jest świetny...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział napisz kiedy będzie i zapraszam do mnie dopiero zaczynam ale proszę zostaw komentarz...
    http://onedirectionhistorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej nie kończ:)
    Fajnie piszesz przynajmniej mi się podoba :D

    Ja bym zaproponowała żeby Amelia przyleciała do Londynu na koncert One Direction.

    Życzę weny ^^

    One-direction-opowiadaia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym koncertem to jest świetny pomysł. Myślałam nad tym czy nie zeswatać ją z jednym z chłopaków

      Usuń