poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 8

*** trzy tygodnie później***


Nadszedł dzień wyjazdu. Lecimy do USA. Oni na miesięczną trasę, a ja załatwić parę spraw. Dziewczyny od tygodnia są w rozjazdach. Eleanor w Paryżu na pokazie mody, a Danielle w Mediolanie na sesji zdjęciowej.
- chłopaki złaście już na dół, ile mam na was czekać? Spóźnimy się na samolot
- chwila - krzyknął, któryś z góry. Zapewne to był Niall
Za jakieś 20 minutach wszyscy stali na dole. Zamknęliśmy dom, wsiedliśmy do vana i pojechaliśmy na lotnisko.
- czy wy nie możecie się spakować jak normalni ludzie dzień wcześniej tylko zawsze na ostatnią chwilę. Potem latacie jak wariaci po całym domu - warknęłam na nich jak byliśmy w samochodzie
- och Kate nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi - powiedział Louis
- Lou! - krzyknęłam
- weź uspokój swoją dziewczynę, bo zaraz nam tu samochód rozniesie - zwrócił się Zayn do Hazza. Ten przytulił mnie do siebie i pogładził po ramieniu.
- grabisz sobie grabisz - rzekłam do Zayn'a
Wszyscy zaczęli się śmiać. Przez zaciśnięte zęby powiedziałam
- zwariuje z wami
- ale kochasz nas? - spytał się Niall
Spojrzałam się na niego zabójczym wzrokiem. Od razu zamilkł i zajął się paczką żelków. Gdyby wzrok mógł zabijać, leżał by już martwy jak i reszta.

Lecieliśmy spokojnie gadając, śmiejąc się i robiąc pełno głupstw. Zrobiliśmy sobie też sporo zdjęć. Było super. Po mojej złości z rana nie było śladu. Po jakieś godzinie wszyscy padliśmy, spaliśmy jak niemowlaki. Lot do Nowego Jorku z Londynu trwał 8 godzin. Kilka minut przed lądowaniem obudziliśmy się. Ledwo co wyszliśmy z samolotu, a otoczyli nas fani. Piszczeli, krzyczeli, płakali... Wśród nich byli też reporterzy. Zadawali pełno pytań, nie które były dość prywatne. Nie miałam ochoty na nie odpowiadać i widziałam, że chłopacy też nie. Za to rozdaliśmy sporo autografów i zrobiliśmy setki zdjęć. Po wszystkim zabraliśmy walizki i jak najszybciej opuściliśmy lotnisko. Przed wejściem był podstawiony Tour Bus i również otoczony fankami. Weszliśmy do środka i od razu padłam zmęczona na pierwsze lepsze łóżko. Po tyli godzinach lotu marzyłam tylko o jednym, aby jak najszybciej iść spać. Złapałam za swoją walizkę i wyciągnęłam z niej piżamę. Białe spodenki w czarne kropki i czarna bluzkę na ramiączkach. W tym czasie chłopacy rozsiedli się na kanapie oglądając telewizję. Udałam się do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, zmyłam makijaż, przebrałam się i byłam gotowa do spania. Położyłam się wygodnie na łóżku i nie wiadomo kiedy odpłynęłam.

  ***


Obudziłam się dość wcześnie, ale o dziwo byłam wyspana. Była 7:55. Harry jeszcze smacznie spał. Wpadłam na złośliwy pomysł. Zaczęłam go łaskotać, a on wiercił się na wszystkie strony. Momentalnie wylądował na ziemi robiąc przy tym dużo hałasu i budząc resztę.
- jesteś okrutna
- oj, nie złość się. Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. Ty już coś o tym wiesz
- tylko ze względu na ten argument wybaczam
- no i to rozumie - wstałam z łóżka i pocałowałam go. Miałam zamiar odejść, ale poczułam na sobie jego ciepłe ręce wokół mojej talii.
- gdzie ty się wybierasz, chcesz mnie zostawić samego?
- chcę iść do łazienki zanim reszta się do końca obudzi i tam pójdzie. Wtedy będę musiała czekać nie wiadomo ile, wiesz dobrze, że z wami tak szybko nie idzie
- jasne, ale wracaj szybko
- ok
- nie przeszkadzam, chciałbym przejść, głodny jestem - powiedział Niall. Staliśmy w przejściu.
- jasne - odpowiedzieliśmy równocześnie
Pocałowałam Harrego, zabrałam z walizki czarne rurki, biały top i koszule w kratę. Weszłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, umyłam zęby, nałożyłam delikatny makijaż i ubrałam się. Kiedy byłam już gotowa wpuściłam Liam'a do łazienki. Jemu to wszystko zajęło znacznie mniej czasu. Zaszłam do kuchni. Przy stole siedział Niall i jeszcze nie do końca przebudzony Louis. Harry zaś robił śniadanie. 
- mmm, jak ładnie pachnie. Co robisz? - spytałam podchodząc do niego
- naleśniki - odparł
- te słynne naleśniki z czekoladą i bananami?
- właśnie te
- może pomóc? - zapytam
- jak chcesz to zrób wszystkim coś do picia
Wzięłam się za robienie kakao. W tym czasie wszyscy zasiedli do stołu. Po paru minutach Hazza podał naleśniki i wcinaliśmy. Nikt się nie odzywał.
- za tydzień wyjeżdżam - przerwałam tą grobowa ciszę
- co? - spytał Niall ledwo nie krztusząc się jedzeniem
- po koncercie w Los Angeles lecę do Polski
- po co? - zapytał się Louis
- chcę odwiedzić rodzinę, dawno jej nie widziałam
- a na ile?
- nie wiem na tydzień może dłużej
- czemu akurat teraz nie możesz później? - odezwał się w końcu Harry
- zrozum, nie widziałam się z nimi 6 miesięcy. Po pierwsze wy macie teraz trasę, więc chcę to wykorzystać, a po drugie to w porównaniu z twoją, moja rodzina mieszka dalej, w innym kraju. Chyba mam do tego prawo?
- oczywiście, że masz - wtrącił Zayn
- a poza tym już postanowione, mam kupiony bilet, więc lecę
Wstałam od stołu, talerz włożyłam do zmywarki i poszłam usiąść na kanapę w celu pooglądania TV.

O 10 zjawiliśmy się w hali, gdzie chłopaki mają mieć próbę. Oni ćwiczyli, a ja siedziałam na widowni z laptopem ana kolanach i obserwowałam ich. Postanowiłam, że zrobię im parę zdjęć, a później wstawię na twittera.
- chłopaki, uwaga! - krzyknęłam w ich stronę
Wstawiłam zdjęcia na twittera dodając opis:
"moje świry na próbie hehe. Prawda, że są świetni, zwłaszcza ten w loczkach?"
Po sekundzie pełno osób twittowało zdjęcia. Później pogadałam z Amelią na skypie, z którą nie widziałam się nie wiem jak długo. Umówiłyśmy się, że jak przyjadę do L.A. to się spotkamy. Paul menadżer chłopaków musiał co i rusz uspokajać ich. Ci wariaci ganiali się po scenie, co chwilę śmiali się nie wiadomo z czego zamiast skupić się na śpiewaniu. Po prostu dom wariatów. Nie wiem jak Paul z nimi wytrzymuje. Ma nerwy ze stali. I tak zleciała mi próba, która trwała chyba z siedem godzin.
____________________________________________________________________

Przepraszam, że nie wstawiłam wcześniej, ale rozdział nie był do końca skończony. Brak weny, ale udało się. Zapraszam wszystkich do komentowania.


2 komentarze: