***4 miesiące później***
- nigdzie nie idę, zostaję z tobą - rzekł uparcie Harry
- kochanie idź już, bo się spóźnisz
- nie, a jak coś ci się stanie
- niby co zacznę rodzić, przecież jest jeszcze dużo czasu - krzyknęłam
- Liam idź i nie denerwuj mnie - krzyknęła Dan w tym samym czasie
- zmówili się czy co? - szepnęłam do przyjaciółki
- jak widać - odparła
- no chłopcy ruchy - powiedziałam i zaczęłyśmy ich popychać w stronę drzwi.
Daliśmy im całusy na pożegnanie i zamknęłyśmy drzwi.
- faceci - zaśmiałyśmy się.
Udałyśmy się z powrotem do salonu. Rozmawiałyśmy dość dłuższy czas. Później zachciało nam się pić, więc Dan poszła do kuchni zaparzyć nam herbatę. Chciałam sięgnąć po pilot leżący na stole kiedy poczułam przerażający ból brzucha. Wstałam i zauważyłam na podłodze wodę. Już wiedziałam co to oznacza.
- kochanie idź już, bo się spóźnisz
- nie, a jak coś ci się stanie
- niby co zacznę rodzić, przecież jest jeszcze dużo czasu - krzyknęłam
- Liam idź i nie denerwuj mnie - krzyknęła Dan w tym samym czasie
- zmówili się czy co? - szepnęłam do przyjaciółki
- jak widać - odparła
- no chłopcy ruchy - powiedziałam i zaczęłyśmy ich popychać w stronę drzwi.
Daliśmy im całusy na pożegnanie i zamknęłyśmy drzwi.
- faceci - zaśmiałyśmy się.
Udałyśmy się z powrotem do salonu. Rozmawiałyśmy dość dłuższy czas. Później zachciało nam się pić, więc Dan poszła do kuchni zaparzyć nam herbatę. Chciałam sięgnąć po pilot leżący na stole kiedy poczułam przerażający ból brzucha. Wstałam i zauważyłam na podłodze wodę. Już wiedziałam co to oznacza.
- Dan, chyba wody mi odeszły - wyszeptałam stojąc na środku pokoju. Przestraszona, tak samo, jak ja patrzyła się na mnie nie wiedząc co ma teraz zrobić. Złapała za telefon i próbowała dodzwonić się któregoś z chłopców. W tym czasie usłyszałam zgrzyt otwierających się drzwi i hałas dobiegający z korytarza. Do salonu weszli chłopcy i gdy nas zobaczyli stanęli wryci i gapili się na nas. Najszybciej ocknął się Liam podbiegając do mnie.
- miałaś już wcześniej skurcze? - zapytał się mnie.
- miałaś już wcześniej skurcze? - zapytał się mnie.
Nagle koło nas pojawił się Harry. Widać było, że był bardziej zestresowany niż ja i o wiele bardziej przestraszony. Nie odpowiedziałam na to pytanie, ponieważ ponownie syknęłam z bólu. Skurcze pojawiały się co siedem minut i trwały po kilkadziesiąt sekund. Usiadłam na brzegu kanapy i oddychałam głęboko. Louis krążył po pokoju, zamawiając, jak najszybciej taksówkę, a Harry biegał po pokojach pakując mnie. Przysiadłam na brzeg kanapy. Liam, ten najbardziej spokojny kucnął obok mnie, odliczając na zegarku, ile czasu mija pomiędzy kolejnymi skurczami. Co chwilę na dół wpadał roztargniony Loczek, który z zatroskaniem patrzył na mnie. Próbowałam sobie wyobrazić, jak teraz się czuję, jednak to wydawało się niemożliwe. Widząc jego rumieńce na twarzy oraz to niesamowite szczęście, połączone ze stresem, sama się uśmiechałam. Lecz szybko uśmiech zamienił się w grymas jak poczułam następny skurcz.
- pięć minut - wyszeptał Li, kiwając głową - jedziemy do szpitala.
- pięć minut - wyszeptał Li, kiwając głową - jedziemy do szpitala.
***oczami Danielle***
Liam pomógł jej wstać i zaprowadził ją do korytarza, gdzie ubrała się po czym wszyscy wyszliśmy przed dom, gdzie czekała na nas taksówka. Liam usiadł obok kierowcy, a ja, Harry i Kate zajęłam miejsca z tyłu. Chciałam być, jak najbliżej przyjaciółki, która teraz potrzebowała również mojego wsparcia. Po mimo tego, że dziewczyna bardzo mocno wbijała swoje paznokcie w moją dłoń, nie przejmowałam się i z uśmiechem powtarzałam, że wszystko będzie dobrze.
- skarbie powiedź coś, bo się martwię - poprosił Harry, który odgarniał jej włosy z czoła, całując jej policzek. Niestety Kate nie przejawiała w tym momencie żadnych uczuć, a jedynie na czym się skupiała to wytrzymanie narastającego bólu. Najwyraźniej wbijanie paznokci i ciche piszczenie nie pomagało w jego wyładowaniu.
- najpierw robisz mi dziecko, a teraz wkurwiasz! Człowieku daj mi spokój! - warknęła, patrząc na niego spod byka. Zaśmiałam się, oczywiście również denerwując dziewczynę. Jednak ja nie przejmowałam się w takim stopniu, jak Harold. On przez resztę drogi siedział skulony na swojej części siedzenia, nie odzywając się ani słowem. Po dwudziestu minutach męczarni dojechaliśmy na miejsce i zadowolona opuściłam pojazd.
- najpierw robisz mi dziecko, a teraz wkurwiasz! Człowieku daj mi spokój! - warknęła, patrząc na niego spod byka. Zaśmiałam się, oczywiście również denerwując dziewczynę. Jednak ja nie przejmowałam się w takim stopniu, jak Harold. On przez resztę drogi siedział skulony na swojej części siedzenia, nie odzywając się ani słowem. Po dwudziestu minutach męczarni dojechaliśmy na miejsce i zadowolona opuściłam pojazd.
Harry razem z Kate udali się jak najszybciej do szpitala, zaś my szliśmy powoli, nie zapominając, że ja również jestem w ciąży. W pewnym momencie poczułam ostry ból w okolicach podbrzusza. Zgięłam się w pół.
- Dan co ci jest? - zapytał z troską Liam a sekundę później stałam w kałuży wody
- zaczyna się - tylko tyle zdołałam powiedzieć.
***z perspektywy Harrego***
Po przekroczeniu progu szpitala Kate została przekazana w ręce pielęgniarek, które idealnie się nią zajęły. Przejechaliśmy na porodówkę, gdzie miała zostać przygotowana do ostatniej fazy porodu. Oddychała coraz ciężej, lecz ja cały czas trzymałem ją za rękę. Po chwili zniknęliśmy za drzwiami sali.
- Hazz ratuj mnie - pisnęła, przechodząc kolejną falę skurczu.
- Hazz ratuj mnie - pisnęła, przechodząc kolejną falę skurczu.
Usiadłem obok niej na krześle, przypatrując się położnym, które kręciły się w pobliżu i obserwowały rozwarcie macicy. Chwyciłem jej dłoń zaś drugą trzymała się za poręcz łóżka, a pod głową oraz plecami miała poduszki. Czekało ją jeszcze wiele godzin bólu i w pewien sposób chciałem jej to umilić. Kate postanowiła wybra klasyczną pozycję porodu - półsiedziała, mając zgięte kolana. Obserwując jej wypieki na twarzy i twardość, z jaką przeżywa ból, miałem ochotę się rozpłakać. Jednak nie na tym miałem skupić swoją uwagę.
Próbowałem zająć ją czym, aby odwrócić jej uwagę od skurczy, które teraz występowały w kilku minutowych odstępach i trwały kilkadziesiąt sekund. Chociaż droga do końca będzie trwała jeszcze długo, już słyszałem krzyki mojej narzeczonej. Zacząłem masować jej kark, co miało na celu zmniejszenie bólu. Nie płakała, jednak ze strachu cała się trzęsła. Wytarłem pot z jej czoła, całując to miejsce. Próbowałem wyobrazić siebie co teraz czuje i dostosować potrzeby, jakie muszę spełnić. Wytrzymywałem jej parcie na swojej dłoni i cierpiałem razem z nią.
Była cała rozpalona i strasznie się pociła. Krzyczała z bólu, przelewając go na mnie poprzez ściskanie dłoni. Kątem oka zauważyłem, jak drobna lekarka wpada do pomieszczenia, przysłuchując się relacją z obserwacji jednej z położnych. Przywitała się ze mną i samą zainteresowaną, następnie kucając między jej nogami. Spojrzała na mnie oraz Kate, kiwając głową na znak rozpoczęcia.
- już niedługo będzie po wszystkim, jeśli będziesz robiła, co ci każę - powiedziała - będziemy przeć z całej siły. Mam nadzieję, że narzeczony nam pomoże
- będzie dobrze - przypomniałem i pokiwałem głową na znak pozytywnej odpowiedzi na stwierdzenie kobiety.
- będzie dobrze - przypomniałem i pokiwałem głową na znak pozytywnej odpowiedzi na stwierdzenie kobiety.
Kate nie była tego sto procent pewna, jednak wiedziałem, że maksymalnie do dwóch godzin powinno być po wszystkim. Poklepałem ją dłonią, wsłuchując się w wskazówki pani lekarki. Ukochana pokiwała głową na znak zgody i przymknęła oczy.
- przemy, przemy - krzyknęła lekarka w czasie trwania skurczu.
Kate starannie wykonała polecenie, robiąc wszystko, co w jej mocy. Po jej twarzy spływały kropelki potu, a ból był widoczny. Wspierałem ją z całej mocy, mam nadzieję, że nie tylko samym towarzystwem.
- jest już główka - powiedziała spokojnie pani ginekolog po jakimś czasie.
- jest już główka - powiedziała spokojnie pani ginekolog po jakimś czasie.
Spojrzałem na moją cierpiącą, jednak szczęśliwą dziewczynę, którą te słowa mobilizowały najmocniej. Przymknęła oczy, starając się ze wszelkich sposobów. Krzyknęła, a ja zdziwiłem się, że po tylu godzinach jest jeszcze w stanie to robić.
Kiedy wspólnie usłyszeliśmy pierwszy krzyk maluszka, popłakałem się ze szczęścia. Następne ruchy lekarki były już tylko kwestią wydobycia niemowlęcia z łona matki. Pępowinę odcięto szybko, która tym razem nie skomplikowała porodu.
- no to jedno za nami, teraz czas na drugie - pomyślałem.
Z kolejnym dzieckiem, było podobnie. Gdy pojawiło się szczęśliwy opadłem na krzesło, czując, że uścisk Kate słabnie. Spojrzałam na nią, nie powstrzymując łez. Była bardzo wyczerpana, blada a do tego wszystkie urządzenia, które były do niej podłączone zaczęły głośno pikać. Nie wiadomo kiedy zostałem wyprowadzony z sali. Zdążyłem tylko usłyszeć dwa słowa "tracimy ją".
Wszyscy patrzyli się na mnie a ja nie potrafiłem pojąć co właśnie teraz się działo. Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłonie. Poczułem jak ktoś obejmuję mnie ramieniem.
- wszystko będzie dobrze - szepnął Lou.
Wtuliłem się w niego cicho szlochając. Nie wiem ile czasu minęło. Usłyszałem tylko jak ktoś wychodzi z sali. Poderwałem się szybko i spojrzałem na lekarkę.
- co z Kate? - tylko tyle zdołałem powiedzieć
- było ciężko, ale udało się. Wszystko z nią i dziećmi w porządku
- mogę ją zobaczyć - spytałem.
- mogę ją zobaczyć - spytałem.
Kiwnęła głową i za nią wszedłem do sali. Ujrzałem ją w tym samym miejscu co wcześniej. Podszedłem bliżej i złapałem za rękę. Spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi czekoladowymi oczami. Widziałem jak jest szczęśliwa. Po chwili podeszła do mnie pielęgniaka i położyła mi na rękach dziecko. Co później się okazało to była córeczka. To było wspaniale uczucie, gdy po kilku godzinnym porodzie mogłem przytulić moją córeczkę. W tym samym czasie Kate podali naszego synka.
***oczami Kate***
Siedziałam na szpitalnym łóżku, opierając
się plecami o poduszki i tuląc do siebie mojego syna, ponieważ córeczką zajmował się Harry. Nagle drzwi się
otworzyły, a do pomieszczenia wpadła reszta z szerokimi uśmiechami na twarzy.
- gratuluję - przekrzykiwali się
- jak się czujesz? - spytał Zayn przyglądając się noworodkom
- jakie one śliczne - zachwycił się
Lou, a ja się zaśmiałam pod nosem
- ona ma takie same oczy, jak nasza Kate - powiedział Niall spoglądając na naszą córkę, uśmiechając się lekko w moim kierunku. Teraz dopiero zauważyłam, że brakuje z nami Liam'a i Danielle.
- chłopcy a gdzie Li i Dan? - zapytałam
- kiedy rodziłaś Dan też zaczęła. Teraz leży szczęśliwa z córeczką trzy sale dalej - poinformował mnie Zayn
- jak je nazwiecie? - dopytał się Louis
- na pewno dziewczynce damy na imię Darcy - odezwał się Hazz - a chłopczykowi... - zastanowił się
- Louis! - krzyknął Tommo
- nie! - zaprzeczyłam - Christopher...James - rzekłam po chwili - ale możemy zgodzić się na Louise dla dziewczynki...jako drugie - dokończyłam.
____________________________________________________________________
Boski, szkoda, że ostatni :D
OdpowiedzUsuńo mamciu jaki wspaniały wiesz jak sie wystraszyłam jak zobaczylam napis tracimy ją!!! już sie bałam ale potem tak słodko awwww Dary Louise i Christopher pieknie!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
wegonnasticktogether1d.blogspot.com
oooo Jejuniu świetny rozdział, tak się bałam że coś cię może stać ale na szczęście wszystko jest dobrze, doskonale opisałaś scenę porodu, na prawdę nigdy jeszcze tak dobrej sceny nie czytałam. szkoda że to ostatni rozdziała. :D:D Jeszcze raz gratuluje świetnego rozdziału!!Pozdrawiam Klaudia :)
OdpowiedzUsuńOstatni??? Aa będę płakać...
OdpowiedzUsuńBooski, bardzo miło czytało mi się Twojego bloga i dziękuję za to że pisałaś :) Wychodziło Ci to znakomicie :* Pozdrawiam Asiek!
Wszytko co piękne kiedyś się kończy ;))
OdpowiedzUsuńPamiętam jeszcze początek opowiadania. heh aż mi smutno.
Świetne opowiadanie ;) pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadanie :*
Wspaniały , szkoda że już go kończysz . ;c
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieje ze będziesz pisac inne opowiadania , bo masz talent .;*
Hej !
OdpowiedzUsuńSzkoda bo pisze tutaj juz ostatni raz!
Rozdxial taki piekny i wzruszajacy! Awww!
Kiedy przeczytalam '"tracimt ja", to moje serce przyspieszalo i przyspieszalo.
No bo jak Kate mogla niby umrzec?! Nuee. Nie przezylabym tego ;)
Konczac ;) dasz link do nowego bloga bo cos znalezc nie moge a bardzo bym chciaa go czytac!
Ula
+zapraszam na nn!
no wiedziałam że Dan i Kate będą rodzić w tym samym czasie ! :) i czułam że będą jakies komplikacje ale na szczęście wszystko wporządku :) super rozdział xx
OdpowiedzUsuńsuper rozdział naprawdę. Czytała, czytałam i się skończyło, heh. Cieszę się, że szczęśliwie. Mam nadzieję, że lubisz czytać opowiadania, bo chciałabym zaprosić cię na moje 11 opowiadań. http://overgame-hazard1d.blogspot.com/ resztę blogów znajdziesz w zakładce moje blogi. Dzięki
OdpowiedzUsuńszkoda, że już koniec :(
OdpowiedzUsuńLubiłam twój blog, ale ostatnio zaniedbałam czytanie go, przez brak czasu :(
Rozdział boski jak zawsze, będę tęsknić ;*
Super rozdział i szkoda, że to już koniec. CO :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział jak i całe opowiadanie ^^ szkoda , że się skończyło ;c ale jest następne :D
OdpowiedzUsuńTo było cudowne opowiadanie i myślę, że nie muszę nic więcej pisać, bo sama zdajesz sobie sprawę z magi i przekazu jaki niosła ze sobą ta historia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
Kadi♥
Rozdział jak z resztą całe opowiadanie świetne!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJejku. Wspaniały, bardzo fajnie,że dziewczyny rodziły w tym samym czasie. I bliźniaki ♥ oo sama chciałabym mieć parkę. Szkoda,że już koniec, ale na szczęście jest już drugie opowiadanie ;dd - Weronika ; *
OdpowiedzUsuńNie opuszczaj nas ,, kocham ten bloog bo boski jest.Mam nadzieje że jeszcze będziesz pisała jakiś blog o podobnym temacie .
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńAle rozdział niestamowity, tak jak całe opowiadanie :)
Chciałabym poczytać jeszcze o ich dalszych losach... Może da się to zrobić? ;)
Szkoda że to koniec :(
OdpowiedzUsuńByłam z tym opowiadaniem prawie od początku ,ale jakoś nie komentowałam, więc teraz na koniec muszę ci napisać, że jesteś świetną pisarką i jeśli będziesz prowadzić następnego bloga, to jednego czytelnika masz już na 100%
Naprawdę GENIALNY blog <3
Kasia :)
Asz...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście długi! ♥
Hmmm... Cóż mogę napisać...
Chcę Ci powiedzieć, że to opowiadanie było niezwykłe!
Coś mi się wydaje, że znajduje się u mnie na podium, heh! ;)
Oczywistością jest, iż masz niesamowity talent do pisania...
Byłoby szkoda, gdybyś przestała pisać, więc...
Liczę, że wkrótce zaczniesz pisać nowe! ♥
Tak baaardzo Cię kocham i dziękuję za to opowiadanie...
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!
♥
Kochana, czekaaam z niecierpliwością na odpowiedź dotyczącą nowego opowiadania!
Pozdrawiam z całego serduszka! ♥
Wspaniały ! Cudowne zakończenie :)
OdpowiedzUsuńWybacz, że ten kom będzie taki krótki ale jest mi ciężko pisać na telefonie z zepsutą klawiaturą.
Szkoda że to już koniec :C
Świetne opowiadanie ;) Mam nadzieję że niedługo dodasz notkę o tym że piszesz nowy rozdział ;*
OdpowiedzUsuńGenialne, cudowne zakończenie. ♥
OdpowiedzUsuńhttp://you-are-beautiful-onedirection-story.blogspot.com/