piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 55

Zbiegłam po schodach i otworzyłam frontowe drzwi, za którymi ujrzałam stojące dziewczyny. Zaprosiłam je do środka.
- to co idziemy? - odezwała się Els
- tak, Asia idziesz? - krzyknęłam 
- już - usłyszałam jej głos, a po chwili zeszła na dół
- a może weźmiemy chłopców? - spytała Perrie
- dobry pomysł.
Udaliśmy się do salonu, gdzie cała piątka siedziała na kanapie oglądając jakieś głupoty w telewizji. Stanęłam przed nimi i zapytałam.
- idziecie z nami na spacer?
- nie chcę nam się - powiedział Zayn a reszta przytaknęła głowami
- idziecie i koniec - rzekłam nie ustępując.
Każda złapała swojego chłopaka i pociągnęła do korytarza, aby się ubrali. Wiedzieli już, że nie mają nic do gadania, bo i tak nic nie wskórają. Gotowi, ubrani w ciepłe kurtki i czapki wyszliśmy z domu. Wszyscy ruszyliśmy w stronę parku.
***
- debile - skomentowałam zachowanie chłopców. 
I tutaj pożałowałam, Louis złapał mnie za ręce, a Harry za nogi i wrzucili mnie w zaspę. 
- jesteście zajebiści - krzyknęłam oburzona podnosząc się. Śnieg miałam w majtkach, za koszulką, we włosach i nie mówię już o makijażu. Harry podbiegł łapiąc mnie za rękę.
- czego?- odburknęłam
- nie gniewaj się - poprawił mi włosy
- widzisz jak ja wyglądam?
- pięknie - pocałował mnie.
Wyjął chusteczkę i wytarł rozmazany tusz z pod moich oczu. Nie potrafiłam się na niego długo gniewać, ale to nie znaczy, że minie go kara. Zebrałam śnieg w dłoń i wtarłam w jego twarz.
- wariatka
- wariat
- ale zakochany - objął mnie w talii.
Później rzuciłam jeszcze w niego śnieszką co spowodowało bitwę na śnieszki. Każdy okładał się kulkami, turlaliśmy się po śniegu aż w końcu cali mokrzy, ale za to w doborowych humorach postanowiliśmy wrócić do domu. Po drodze oczywiście nie obyło się bez popychanek w zaspy, ganiania się i wygłupów. Zachowywaliśmy się jak stado rozszalałych zwierząt. Wszyscy gapili się na nas, ale nas nie obchodziło co oni sobie o nas pomyślą. Liczyła się tylko zabawa.

***następny dzień***


Obudziłam się rano zapląta w pościel. Koszula przylegała mi do ciała, lepka od zimnego potu. Głowa mi pękała. Czułam się tak, jakby ktoś wiercił mi dziurę w podstawie czaszki, a ból promieniował za oczy. Zerknęłam na budzik. Było znacznie później niż przypuszczałam. Zmusiłam się do wstania z łóżka i weszłam pod prysznic.
Stałam w strumieniach gorącej wody, pozwalając ciepłu dobrać się do odrętwienia pod skórą. Stałam tam tak długo, aż woda zrobiła się zimna. A potem stałam nadal, pozwalając lodowatej wodzie rzeźbić ścieżki w mojej skórze. Wyszłam spod prysznica, dygocząc i trzymając się za brzuch. Dowlekłam się do toalety i wyrzuciłam z siebie wszystkie płyny jakie pozostały w ciele. Czułam się zwiędnięta, wyczerpana, wsunęłam się więc z powrotem do łóżka, otulona w wilgotny szlafrok.
W domu panowała cisz, która przygniatała mnie, ból głowy stawał się nieznośny. Zamknęłam piekące powieki i pozwoliłam ciszy otulić ciało. Zasypiałam i budziłam się, jakbym nadrabiała bezsenne noce. Ale ilekroć otwierałam znów oczy, czułam tylko większe wyczerpanie niż wcześniej.

Około godziny 14 postanowiłam w końcu wyjść z łóżka i zejść na dół. Ubrałam na siebie fioletową bluzę Harrego i dresy a włosy spięłam w wysokiego kitka. W kuchni i salonie tłoczyły się dziewczyny, które pospiesznie jadły, nie rezygnując z rozmawiania. Przywitałam się i podeszłam do szafki. Wyciągnęłam miskę a następnie starałam się znaleźć swoje ulubione czekoladowe chrupki. Już zaczynałam się martwić, że ich nie znajdę, kiedy wreszcie je zobaczyłam ukryte za wielkimi kartonami płatków cynamonowych, które mogłabym wybrać w drugiej kolejności, ale to jednak nie to samo. Zalałam je gorącym mlekiem, po czym zasiadłam przy stole i zaczęłam pochłaniać bardzo późne śniadanie.
Opłukałam naczynie i włożyłam je do zmywarki. Następnie skierowałam się do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie, przykrywając się ciepłym kocem. Do ręki wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Nie wiem ile tak siedziałam, ale zleciała sporo czasu, bo za oknami zrobiło się szaro. Nagle usłyszałam śmiechy dobiegające z korytarza.
- dzień dobry słoneczko - przywitał się Hazza, kiedy tylko wszedł do salonu
- hey - szepnęłam i próbowałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie i znów usiadłam
- Kate co ci jest? - zapytał z troską w głosie
- nic tylko głowa mnie od rana boli. Chyba pójdę się położyć - rzekłam i udałam się na górę.
Gdy byłam przy schodach poprosiłam.
- Harry przyniósł byś mi szklankę wody?
- jasne kochanie - odparł.
Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Po chwili pojawił się chłopak. Podał mi szklankę i aspirynę. Wzięłam ją i popiłam wodą.
- prześpij się może zrobi ci się lepiej - ucałował mnie i wyszedł.
Zrobiłam co kazał. Ułożyłam się i przykryłam kołdrą. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

***31 grudzeń***


Takie sytuacje zdarzały się coraz częściej. Tylko, że nie miałam pojęcia co one znaczą. Może zjadłam coś nie świerzego i po prostu zatrułam się czymś. Po kilku dniach wszystko minęło do dnia dzisiejszego. Od samego rana przebywałam w łazience. Gdy wyszłam udałam się na dół. Przy stole siedziała Asia i Eleanor, która kilka dni temu wprowadziła się do nas i teraz mieszkamy razem.
- hey - rzekłam i skierowałam się do kuchni zrobić sobie śniadanie
- cześć
- gdzie chłopcy?
- Harry, Louis i Niall pojechali do sklepu, Liam jest u Dan a Zayn jeszcze śpi - powiedziała Els
- aha - mruknęłam i zaczęłam jeść.
Kiedy skończyłam w tym samym czasie do domu weszli chłopcy obładowani torbami z zakupami. Wszystko zanieśli do kuchni i rozpakowali. Na stole i blatach znalazło się pełno jedzenia, słodyczy, napoi i oczywiście nie obyło się bez alkoholu. I to wszystko jest na dzisiejszy wieczór i część nocy.
- co wy sklep okradliście?
- nie znasz Niall, gdyby nie my było by tu o wiele więcej jedzenia
- tak zwalajcie całą winę na mnie i nie wspomnę, że to wy kupiliście cały zapas alkoholu
- dobra przestańcie się sprzeczać i weźcie się do roboty.
Rozpoczęliśmy przygotowania do zabawy sylwestrowej i pożegnania starego roku. Chłopcy rozstawili meble, aby było więcej miejsca do tańczenia, a my przygotowywałyśmy coś do jedzenia i picia. Następnie z dziewczynami udałyśmy się na górę szykować się do imprezy.
Wzięłam prysznic, następnie wysuszyłam się i ubrałam w to. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nałożyłam wieczorowy makijaż i była gotowa. Wróciłam do pokoju. Dziewczyny były już ubrane i gotowe. Danielle <klik>, Eleanor <klik>, Perrie <klik> i Aśka <klik>. Wszystkie zeszłyśmy na dół a gdy chłopcy nas zobaczyli nie potrafili wydusić z siebie żadnego słowa tak byli pod wrażeniem.
Najpierw był skromny poczęstunek i rozpoczęła się dyskoteka. Przez cały sylwester bawiłyśmy się wszyscy świetnie. Zabrzmiała muzyka. Harry złapał mnie w pasie i nawet nie wiedziałam kiedy zawirowaliśmy. Pamiętam tylko, że cały czas się uśmiechałam i patrzyłam mu w oczy. Skończyła się piosenka i gdy zaczęła się nowa podszedł do mnie Liam i zaprosił do tańca. Przez cały wieczór przetańczyłam już ze wszystkimi. Siedziałam przy wysepce z Perrie i Dan popijając szampana kiedy podszedł do nas Loczek i poprosił mnie do tańca. Zayn puścił jakąś wolną piosenkę. Na parkiecie oplotłam ręce na jego szyi a on objął mnie w talii i przytulając się do siebie przetańczyliśmy całą piosenkę.
- kocham cię - szepnął mi czule do ucha
- ja ciebie też kocham - odrzekłam.
Muzyka ucichła, przeprosił mnie i podszedł do Aśki poprosił ją do tańca.
Na chwilę przed północą wszyscy byliśmy już gotowi.  Wyszliśmy na dwór na taras. Zaczęło się końcowe odliczanie...Szampany schłodzone w śniegu już czekały. Jeszcze tylko 3... 2... 1... I Nowy rok! Strzeliły korki oraz przepiękne fajerwerki.  Każdy z każdym stuknął się kieliszkiem od szampana a później wszyscy zaczęliśmy składać sobie życzenia. Zaczęłam od Harrego, potem dziewczyny i chłopcy. Wróciliśmy do środka i wirowaliśmy do białego rana. Razem z Harry'm nie schodziliśmy z parkietu.
Wszyscy byliśmy kompletnie odurzeni od alkoholu.  Około 4 nad ranem rozeszliśmy się do swoich pokoi i nawet nie przebierając się rzuciliśmy się na łóżko.
Przebudziłam się kiedy zegar wskazywał 15, wszyscy jeszcze spali a ja postanowiłam iść do kuchni napić się soku pomarańczowego.
____________________________________________________________________
 

Hej, hej dziewczyny!

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. 

Jak myślicie co takiego dzieje się z Kate??

 Piszcie w komentarzach.  

CZYTACIE = KOMENTUJECIE



9 komentarzy:

  1. Buhuhuh ja wiem, ja wiem! nasza glowna bohaterka jest w ciazy, prawda ?? Z harrym oczywiscie ;3

    Super rozdzial :)

    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czyżby Kate była w ciąży? hmm zobaczymy w następnych rozdziałach fajnie by było!
    zapraszam do siebie
    wegonnasticktogether1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kate pewnie jest w ciąży :D
    Boski
    Czekam na next
    I zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  4. To tak ci teraz napisze. W kilka godzin nadrobiłam całe Twoje opowiadanie i sądzę, że jest po prostu genialne. A co do pytania Kate według mnie jest w ciąży ;3. Byłoby świetnie ^^ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Też przypuszczam , że jest w ciąży , ale może nas zaskoczysz xd ;d Czekam na kolejny ;> - Weronika xx


    Wpadnij do mnie jeśli chcesz i liczę na komentarz ;)
    http://everythingstartswithdream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww, po raz 83728623987 zaparło mi aż dech!
    To opowiadanie jest niesamowite! ♥
    KOCHAM TEGO BLOGAAA! ♥
    Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny rozdział... :3
    Życzę weny i pozdrawiam cieplutko! ♥

    W wolnej chwili zapraszam również do siebie na:
    marrymeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. o jacie ciekawe co jej dolega...? a może ciąża ? ;)
    super xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham !!!!
    Czekam na kolejny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww .. jakie ty masz fajne te opowiadanie <3 pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń