czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 24

***kilka tygodni później z perspektywy Harrego***

 

Obudziłem się i poszedłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem i zobaczyłem sine, podkrążone oczy, roztrzepane włosy i bladą twarz. Przemyłem tylko zimną wodą buzię, przebrałem się w czyste ciuchy i zszedłem na dół. Chłopacy siedzieli już przy stole jedząc śniadanie.
- dobrze, że wstałeś chodź coś zjeść - rzekł nagle Louis
- nie jestem głodny - odpowiedziałem zakładając buty
- nie wygłupiaj się musisz coś jeść - powiedział Liam
- a tak z innej beczki to gdzie ty się wybierasz tak wcześnie? - spytał Niall
- jadę do Kate - zarzuciłem na siebie kurtkę, złapałem klucze, telefon i wyszedłem z domu. Zamykając drzwi usłyszałem Louis'a jak krzyknął
- jak się ogarniemy to przyjedziemy.
Do szpitala dojechałem w kilka minut. Doszedłem do sali, w której leżała Kate. Wszedłem i usiadłem obok.
Od kiedy siedziałem przy łóżku Kate, jej stan się nie zmienił. Leżała bez ruchu, bez najmniejszego drgania. Blada twarz zlewała się z białą pościelą. Zastanawiałem się ile to jeszcze potrwa. Jak długo będzie tu tkwiła.
Trzymałem ją za rękę i nagle poczułem jak próbuje ścisnąć moją dłoń. Spojrzałem się na nią. Próbowała otworzyć oczy. Wybiegłem z sali i zawołałem lekarza, wiedziałem że to dobry znak. Gdy lekarz przyszedł kazał mi zostać na korytarzu, aby mógł ją zbadać. Siedziałem na krześle kiedy zjawili się chłopacy.
- a ty co tutaj robisz, zamiast siedzieć przy niej - spytał się Niall
- lekarz jest u niej
- czemu? co się stało? - zapytał z niepokojem Zayn
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo w tym czasie z sali wyszedł lekarz. Wstałeś z krzesła i spojrzałeś na niego pytającym wzrokiem.
- wszystko z nią w porządku, obudziła się może Pan do niej iść
Ucieszyłem się ogromnie. Ruszyłem w stronę sali. Przed drzwiami trochę się zawahałem, nie wiedziałem czy będzie chciała mnie widzieć po tym wszystkim. Otworzyłem i stanąłem w drzwiach.

***oczami Kate***


Obudziłam się i oślepiło mnie światło. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nagle poczułam ból w boku i spostrzegłam, że jestem w szpitalu. Przede mną ujrzałam mężczyznę w białym fartuchu, zapewne lekarz pomyślałam.
- co się ze mną stało? - wypowiedziałam pół głosem
- została Pani potrącona przez samochód, ale proszę się nie martwić wszystko już jest dobrze. Teraz Panią zbadam.
Gdy lekarz mnie badał zapytałam
- ile ja tu jestem?
- trzy tygodnie leżałaś w śpiączce
Lekarz wyszedł a w drzwiach zobaczyłam Harrego. Zastanawiałam się co on tutaj robi, co robi w L.A. Niepewnie podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, na której miałam przyczepioną kroplówkę. Dopiero teraz zauważyłam jak on wygląda. Podkrążone, czerwone oczy, włosy rozczochrane. Nie wiedziałam o co chodzi.
Spojrzał się na mnie i zaczął.
- Kate przepraszam ja nie...
- nie masz mnie za co przepraszać, przecież nic nie zrobiłeś
- wręcz przeciwnie, to przeze mnie tutaj jesteś. Gdybym nie całował się z tą dziewczyną... - nie dałam mu skończyć
- nie musisz mi się tłumaczyć, to twoje życie i możesz robić co chcesz
- nie mów tak, tylko ty jesteś dla mnie najważniejsza, kocham cię - i próbował mnie pocałować
- Harry! co ty wyprawiasz my nie jesteśmy razem ja kocham Joe - krzyknęłam i odepchnęłam go
- Kate...ty nie pamiętasz?
- czego nie pamiętam? - zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi, ponieważ wyszedł z sali.

***paczadełkami Harrego***


Bez słowa wyszedłem z sali. Na korytarzu siedzieli chłopaki. Spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi. Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. Nie pojmowałem co właśnie się stało.
- ona nie pamięta - powiedziałem załamanym głosem
- jak to nie pamięta nas wszystkich? - dopytywał się Lou
- nie, nas pamięta tylko ostatnich kilku miesięcy. Ona myśli, że nadal jest z Joe rozumiecie.
W tym czasie nie wytrzymałem. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy. Wstałem i ruszyłem w stronę windy a potem wyszedłem ze szpitala i udałem się przed siebie. Chciałem pobyć sam. Przemyśleć wszystko co stało się dzisiaj. Usiadłem na pobliskiej ławce i zastanawiałem się jak to teraz będzie. Ile to potrwa i jak ja to wszystko wytrzymam. Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem na wyświetlaczu zdjęcie Kate. Wpatrywałem się w nie wspominając chwile spędzone razem. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem.
- co jest Lou?
- gdzie jesteś?
- nie daleko szpitala a co się stało z Kate?
- nie wszystko w porządku tylko dostała jakiegoś szału. Zaczęła w nas rzucać rzeczami.
- jak to? - wstałem energicznie nie wiedząc do końca co spowodowało u niej taka reakcje. - gdzie teraz jesteście?
- jedziemy do domu
- ok spotkamy się na miejscu - rozłączyłem się i udałem się do postoju taksówek.

***z perspektywy Kate***

 

Gdy Harry wyszedł opadłam na łóżko. Nie rozumiałam co właśnie się stało. Dlaczego chciał mnie pocałować? Przecież jesteśmy przyjaciółmi tylko przyjaciółmi. A gdzie jest Joe czemu go tu nie ma. Dłużej nie czekając sięgnęłam po telefon leżący na szafce. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam. Długo nie musiałam czekać.
- Kate? - zapytał zdziwiony
- cześć, gdzie się podziewasz i dlaczego nie przyszedłeś?
- co? a gdzie jesteś?
- w szpitalu podobno potrącił mnie samochód i byłam w śpiączce właśnie się przebudziłam
- to dlaczego dzwonisz do mnie a nie do swojego chłopaka i tych twoich przyjaciół?
- przecież ty jesteś moim chłopakiem i do ciebie dzwonię
- Kate co ty mówisz my od 3 miesięcy nie jesteśmy razem
- co? ale jak to?
- ty nic nie pamiętasz?
- czego ja niby nie pamiętam, dlaczego nikt nie chcę mi nic powiedzieć - powiedziałam podniesionym głosem
- rozstaliśmy się, potem wyjechałaś do Londynu a teraz jesteś z Harrym
- nie to nie prawda
- przykro mi, ale... -  nie dokończył, ponieważ rzuciłam telefonem o ścianę i rozpłakałam się.
Teraz to miałam mętlik w głowie. Już nic nie wiedziałam. Nie mogłam pojąć tego co właśnie usłyszałam. Byłam w szoku. Nagle drzwi się otworzyły a do sali wpadli chłopcy. Spojrzeli na podłogę i rozwalony telefon a potem na mnie.
- co się stało? - spytał Louis
- nic proszę zostawcie mnie samą
- ale...
- powiedziałam coś wyjdźcie - oni dalej stali i patrzyli się. Nie wytrzymałam, złapałam za stojącą obok mnie szklankę z wodą i rzuciłam ją w ich kierunek krzycząc.
 - co się tak gapicie wynoście się stąd, zostawcie mnie wszyscy w spokoju.
Wyszli w pośpiechu a szklanka uderzyła w drzwi tym samym rozbijając się na miliony małych kawałków. Zwinęłam się w kłębek na łóżku i płakałam. Nie wiadomo kiedy usnęłam.
____________________________________________________________________

I jak wam się podoba??? Mi nawet nawet. 

Mam dla was złą wiadomość. Kolejny rozdział pojawi się dopiero jak wrócę z wakacji. Jadę nad morze na tydzień. Nie będę miała przez ten czas dostępu do kompa i neta, więc bardzo was przepraszam i mam nadzieję, że wybaczycie mi. 

Czekam na wasze opinie i komentarze. Jeśli ktoś chcę abym go informowała o nowych rozdziałach to w komentarzach piszcie swój twitter. Jeszcze raz was przepraszam. Buziole :) :)

 

7 komentarzy:

  1. Super jak zawsze zresztą ;) Kocham Twoje opowiadanie ;* To ja Agulka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super, ale mnie juz nie ruszaja te historie ze spiaczką :) hehe moze dlatego, ze duzo osob to wykorzystuje u siebie, nawet ja sama tego uzylam i teraz zaluje :) to nie jest orginalne :)
    hehe nie chce cie krytykowac bo uwielbiam twojego bloga, ale podejrzewam ze skonczy sie to tak jak u wszystkich :) no nic czekam na nastepny i zapraszam do siebie :)

    myworld-with-onedirection.blogspor.com

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny!
    chcę dalej!
    @ImLouder1

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski!!!Jak zawsze :)
    Szkoda że następny będzie późno....
    Dodawaj jak najszybiej jak możesz ! ;)
    Ms.Horan

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny *__*
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Według mnie jest świetny. Strasznie skomplikowałaś całą sytuację, wiesz? ;D Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG ZAJEBISTY *____________*
    Kobieto jak możesz tak pisać ? :D Żałuję że wcześniej nie znalazłam tego bloga <3
    Czekam z niecierpliwością na następny <3 ♥

    OdpowiedzUsuń