Obudziłam się, była 10:40. Poleżałam chwilę w cieplutkim łóżku. Za 2 dni mam lecieć do Bostonu tak jak to było ustalone, ale postanowiła, że zrobię chłopakom niespodziankę i wrócę wcześniej, czyli dzisiaj wieczorem. W końcu się z nimi zobaczę. Bardzo za nimi tęsknię.
Wstałam z łóżka, ubrałam szlafrok, kapcie i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, twarz i zęby. Ubrałam się w jasne spodnie, czarną koszulkę z krótkim rękawkiem i zieloną bluzę. Zeszłam na dół. Pustka, cisza. Czyżby nikogo nie było. Zobaczyłam tylko kartkę przyczepioną do lodówki.
"Kochanie, tata i ja poszliśmy do pracy, Max (mój brat) jest w szkole. Jak się obudzisz to idź do sklepu po zakupy i zrób jakiś obiad."
Mama
No pięknie, nawet tu nie mogę odpocząć - pomyślałam. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Po śniadaniu udałam się do sklepu. Gdy szłam chodnikiem wszyscy na mnie spoglądali. Może przez to, że za mną szedł w krok w krok 2 metrowy, dobrze zbudowany facet, który ubrany był cały na czarno, w okularach i słuchawce w uchu. To mój ochroniarz Bob. Nie codziennie a zwłaszcza tu w małym mieście w Polsce można widzieć coś takiego. Weszłam do marketu i kupiłam potrzebne produkty na obiad. Postanowiłam zrobić pieczonego kurczaka z warzywami. Wróciłam do domu, postawiłam reklamówki na stole i zaczęłam je rozpakowywać. Była prawie 13. Usłyszałam telefon. Pobiegłam na górę. Na wyświetlaczu wydniało - Harry. Ucieszyłam się i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- cześć - powiedziałam
- cześć kochanie
- co tam u was? - spytałam
- właśnie jedziemy na próbę. Nie mogę się już doczekać jak wrócisz
- ja też
- a nie dałoby rady abyś wróciła wcześniej? - spytał
- przecież wiesz, że mam już kupiony bilet powrotny
- nic nie szkodzi możesz kupić drugi
- Harry! nie wygłupiaj się. Wytrzymałeś tyle to i wytrzymasz te dwa dni
- nie sadzę jest coraz gorzej. Usycham z tęsknoty
- to się napisz od razu zrobi ci się lepiej - zaczęłam się śmiać
- nie pomagasz, foch
- no nie obrażaj się już
- ok na ciebie nie można się gniewać, muszę kończyć, zadzwonię później pa
- kocham cię pa
- ja cię też
Odłożyłam telefon i zeszłam na dół robić obiad. Po dwóch godzinach wszystko było gotowe. Wrócili też rodzice i brat. Gdy zjadłam poszłam do pokoju się pakować. Zajęło mi to nie całą godzinę. Była 18, a że samolot jest o 23, więc mam jeszcze sporo czasu. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Boże nie ma nic ciekawego. Zostawiłam na MTV. Leciała właśnie "Lady Gaga - Marry the night". Zaczęłam tańczyć. Tak się wciągnęłam w to, że nie zauważyłam ile czasu zleciało.
- ruszaj się, jedziemy już - powiedział tata wchodząc do pokoju
Wyłączyłam telewizor, złapałam walizkę i zeszłam na dół. Droga na lotnisko trwała półtory godziny. Na lotnisku pożegnałam się z rodzinką. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy.
- będę za wami tęsknić - powiedziałam tuląc każdego
- my za tobą też - powiedziała mama
Skierowałam się do odprawy a następnie do samolotu. Usiadłam wygodnie w fotelu, założyłam słuchawki, puściłam płytę chłopaków "Up all night" i czekałam aż samolot wystartuje. Czeka mnie długi lot pomyślałam. Nie wiedząc kiedy odpłynęłam do krainy snów.
Obudziłam się chwilę przed lądowaniem. Była prawie 11 rano. Przespałam cały lot. Samolot wylądował a ja wyszłam i ruszyłam w stronę taśmy z bagażem. Po wszystkim skierowałam się do wyjścia. Wsiadłam do taksówki, podałam kierowcy adres i pojechałam. Zapewne w tym czasie chłopacy będą na próbie, więc spokojnie mogę iść do busa nie bojąc się, że zepsuje niespodziankę. Droga trwała krótko. Po 15 minutach byłam na miejscu. autobus stał na parkingu przed Areną. Otoczony był tłumem fanów. Podeszłam bliżej i się zaczęło. Autografy, zdjęcia. Nie było końca. Zadzwoniłam do Paula, by przyszedł lub przysłał kogoś, aby otworzył mi drzwi. Po 5 minutach zjawił się we własnej osobie.
- cześć - powiedział
- cześć - odpowiedziałam
- chłopacy mówili, że przylecisz dopiero za 2 dni
- miałam, ale postanowiłam wrócić wcześnie, chcę im zrobić niespodziankę, więc nic im nie mów
- nic nie powiem obiecuje - rzekł otwierając drzwi do busa
- a o której kończą próbę? - spytałam
- o 16, bo o 19 zaczyna się koncert
- aha ok
- to ja lecę sprawdzić jak im idzie czy przypadkiem się nie obijają
- dzięki
- nie ma za co
Weszłam do środka. To co zobaczyłam mnie przeraziło. Wszędzie walały się ubrania, na stole brudne talerze, miski. Po prostu chlew. Postawiłam walizkę i zaczęłam ogarniać co nie co. Umyłam naczynia, pozbierałam wszystko z podłogi. Gdy skończyłam nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki, bo tylko taki znalazłam w lodówce. Po za tym nie było w niej nic. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Leciał jakiś film, ale nie za ciekawy, więc poszłam do sklepu uzupełnić zapasy. Kupiłam coś do chleba, płatki, mleko i coś słodkiego dla Horanka. Wróciłam była 15:15, nie długo powinni się pojawić. Rozpakowałam torby i z powrotem udałam się na kanapę. Położyłam się i zasnęłam.
***oczami Harrego***
No nareszcie skończyliśmy próbę. Zebrałem swoje rzeczy i ruszyłem za resztą. Zmęczeni, ale w dobrych humorach udaliśmy się do Tour Busa. Wchodziliśmy do środka. Nagle usłyszałem huk, jakby ktoś padał na ziemię. Wbiegłem i zobaczyłem leżącego na podłodze Louisa. Wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu.
- kto postawił tą walizkę na środku drogi - wrzasnął wkurzony wstając i otrzepując się.
- na mnie nie patrz, to nie ja - powiedziałem
- ani ja - wtrącił Niall
- więc kto? - zapytał się
- ja - odpowiedział ktoś cicho
Każdy skierował głowę w stronę gdzie dobiegał głos. Myślałem, że źle widzę. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- czy wy widzicie to samo co ja, czy mam przewidzenia - powiedział Lou
- nie tylko ty ja też to widzę - rzekł Liam a my pokiwaliśmy twierdząco głowami
- hey - powiedziała Kate
- co ty tu robisz? - spytałem
- niespodzianka - krzyknęła.
Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.
- nie ściskaj mnie tak, bo mnie udusisz - odparła
- przepraszam - rzekłem puszczając i przyglądając się jej. Złapałem jej twarz w dłonie i pocałowałem. Jak mi tego brakowało. Staliśmy tak dobre 5 minut.
- dobra koniec tych czułości - krzyknął Zayn
- my też chcemy się przywitać - powiedział Niall
Każdy po kolei przytulił się z Kate a na koniec zrobiliśmy grupowy uścisk. Usiedliśmy na kanapie. Kate oparła się plecami o moją klatkę piersiową a ja objąłem ją rękoma w talii. Pocałowałem czule w czoło i szepnęłam
- kocham cię
- ja też cię kocham - odparła z uśmiechem i jeszcze mocniej tuląc się do mnie.
Rozmawialiśmy jak nigdy nawet nie zauważyliśmy jak zleciała godzina. Zaczęliśmy się zbierać i ruszyliśmy na koncert.
___________________________________________________________________
genialne :D ♥
OdpowiedzUsuń